Heejoooo


Autor: shy_girl
07 lutego 2016, 20:31

Wiem, wiem dawno mnie nie było ale miałam do uporządkowania dużo spraw i dużo się w tym czasie wydarzyło, Ale bez zbędnego gadania opowiem wam wszystko w WIELKIM skrócie.

No więc tak.... po lekcji w-f miałam złozyć i zanieść materac do magazynu (niby nic a jednak). Swoje buty trzymałam w ręku poniewaz przeszkadzały mi przy ćwiczeniach (dlatego sobie nie radziłam ze złożeniem materaca). Oczywiście jak to zwykle bywa ta żmija (tak będe ja nazywać) i jej koleżaneczka 9dla niej jeszcze nie wymyśliłam przezwiska) zaczęły sie ze mnie śmiać jaką ja to niezdarą jestem. Ale to nie było najgorsze. Najnajnajgorsze było to że razem z nimi śmiała sie ze mnie moja BYŁA przyjaciółka. Podbiegłam do drzwi rzuciłam w nie butami i wzięłam materac i z małymitrudnosciami zaniosłam go do magazynu. Znuwu żmija wraz ze swa świtą zaczeły mnie przezywać i śmiać się jeszcze głośniej. Az w końcu cos we mnie pękło i rozpłakałam się. Rozpłakałam sier i wybiegłam z sali do toalety. Tam przyszły inne (te miłe) dziewczyny i mnie pocieszały. Wróciłam na sale ale nikogo nie było wiec poszałm do szatni. A tam przeżyłam szok ta koleżaneczka żmiji (która juz wyszła nie odzywając się, a potem nie pojawiając sie w szkole przez tydzień) kłóciła sie ze swoja (do tej pory) najlepszą przyjaciółką o to jak ona poczułaby się w mojej sytuacji (oczywiścia jak poczułaby się ta koleżaneczka żmiji). W końvcu przebrałam się i wybiegłam z szatni po kurtke i wybiegłam ze szkoły z płaczen, ale nie był to płacz taki co wcześniej, płakałam dlatego bo ona sie za mna wstawiła a była jej najlepszą przyjaciółką.

Potem nie było jej w szkole bo była chora. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć i czy końcu powiedzic o tym wychowawcy (bo jeszcze o tym nie wie).

Za błędy gramatyczne i ortograficzne przepraszam.

Shy-Girl

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz